Czym jest empatia?
Słowo „empatia” pada od czasu do czasu w wypowiedziach potocznych, w pracy, wśród znajomych czy też w artykułach, postach internetowych opisujących cechy jakiejś osoby. Mam jednak wrażenie, że nie zawsze jest ono rozumiane dobrze, a przede wszystkim często nadużywane. Wydaje mi się, że określenie to najczęściej mylone jest ze słowem „sympatia”. Mimo pozytywnych odczuć w obu przypadkach to bardzo podobne fonetycznie słowo ma zdecydowanie odmienne znaczenie. Niektórzy mogą również określać osoby współczujące osobami empatycznymi. Niestety nie musi tak być. Są to dwie różne rzeczy. Postanowiłem rozwinąć temat, aby wyprowadzić niektórych z błędu, być może uświadomić ale przede wszystkim uwrażliwić na tą niezmierne ważną cechę człowieka.
Według definicji, EMPATIA to umiejętność współodczuwania, a potocznie mówiąc umiejętność zrozumienia drugiej osoby czyli zrozumienia jej uczuć i emocji, ale również zdolność zrozumienia jej toku myślenia i postępowania. Człowiek empatyczny posiada zdolność odczuwania emocji drugiej osoby, a nawet razem z nią je przeżywać. Dzięki temu rozumie postawę, decyzje i podejmowane przez niego kroki. Jest to dość głęboka i złożona cecha i nie jest wcale tak prosta w określeniu jak to się wydaje. Wymaga ona bowiem baczniejszej obserwacji postawy człowieka i powiedziałbym nawet, że wymaga od nas naprawdę dobrej znajomości tej osoby, by móc jednoznacznie nazwać ją osobą empatyczną.
Współodczuwanie nie ma również nic wspólnego ze współczuciem. Osoba empatyczna potrafi współodczuwać emocje razem z drugą osobą, a nie wobec niej. Jest niejako „wejściem w skórę” drugiego człowieka, a nie stawianiem siebie na wyższej pozycji. Przeżywa wraz z nią daną sytuację i potrafi nazwać jej uczucia stojąc po jednej stronie. Empatię można nazwać – tak ogólnie – pewnego rodzaju wrażliwością na druga osobę, ale również – co bardzo ważne – umiejętnością patrzenia na problem pod różnymi kątami, z różnych perspektyw i dostrzeganiem faktu, że dana sytuacja jest bardziej złożona niż to widać na zewnątrz. Wymaga ona posiadania pewnych cech charakteru potrzebnych do analizy sytuacji i umiejętności spojrzenia na zagadnienie z trochę szerszej perspektywy.
Analizując to wszystko można by się zastanowić dlaczego tylko nieliczni wykazują się empatią? Temat uwarunkowany jest wieloma aspektami. Nie ma gotowego wzorca. Na pewno częściowo dziedziczymy genetycznie predyspozycje do większego lub mniejszego współodczuwania i jesteśmy w jakimś stopniu zakładnikami naszych biologicznych możliwości. Nie jest to oczywiście koniec świata i w miarę dojrzewania, kształtujemy swój charakter w oparciu o inne – powiedziałbym, że dużo ważniejsze – czynniki. Tymi najważniejszymi w mojej ocenie są predyspozycje ukształtowane przez nasze wychowanie uczuciowe i więzi rodzinne pielęgnowane w nas od samego urodzenia, przez bardzo ważny okres życia, czyli dzieciństwo, potem wiek młodzieńczy aż po dorosłość. Niebagatelne znaczenie ma wychowanie z dobrymi, moralnymi wzorcami, w poczuciu miłości i odpowiedzialności za drugą osobę. To, w jakim domu się wychowamy, jakie wzorce zostały nam przekazane przez najbliższych w dużej mierze wpływa na wrażliwość na drugiego człowieka. Nie jest też tak, że daje nam to gwarancję bycia empatycznym. Niestety tak nie jest, ale na pewno wśród takich osób szybciej znajdziemy kogoś o takich cechach. Duże znaczenie i wpływ na poziom empatii mają również czynniki takie jak środowisko czy otoczenie w jakim żyjemy, jak i sposób w jaki żyjemy. Poziom zadowolenia z życia, warunki bytowe, predyspozycje adaptacyjne, status społeczny i zdrowotny mają ogromne znaczenie i oddziałują na poziom współodczuwania.
Oczywiście nie ma jednego przepisu na to by stać się empatycznym, ale chcę zaznaczyć, że żadne z powyższych czynników wpływających na nasze cechy nie jest też gwarantem bycia takim czy innym człowiekiem. Całe życie kształtuje nas jako ludzi. Oczywiście to jak zostaliśmy wychowani, gdzie żyjemy i co robimy na co dzień ma ogromne znaczenie, ale moim zdaniem największy wpływ mamy my sami na to czy chcemy być wrażliwi, czy chcemy dać coś więcej od siebie, czy chcemy widzieć problemy innych i współodczuwać ich emocje. Najpierw – jako dzieci – łapiemy wszystko to co przekażą nam najbliżsi i to kształtuje nasze wzorce. Potem przychodzi okres dojrzewania i szukania samego siebie w środowisku rówieśników, szukania pewności siebie i własnego miejsca na ziemi. Jest to bardzo ważny okres życia młodej osoby i czas kiedy buduje on swoją wrażliwość na drugiego człowieka i poczucie własnej wartości. Dużą rolą rodziców jest w tym okresie to, aby nie przegapić tego momentu w relacjach z synem czy córką. Wchodzenie w dorosłe życie przynosi kolejne doświadczenia, czasami sukcesy, ale często też porażki. Sytuacje te uczą radzenia sobie z życiem czy przeciwnościami. To wszystko sprawia, że mamy określone spojrzenie na świat, doświadczenie, poglądy, przemyślenia i wrażliwość względem innych ludzi. Jedni mają większą inni mniejszą, a poziom jej można oczywiście rozwijać. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zwiększyć u siebie poziom empatii. Wymaga to pracy nad sobą, ale jak najbardziej jest to możliwe. Pomimo wrodzonych predyspozycji, zdolność empatii można trenować, a wręcz uczyć się jej i rozwijać z biegiem życiowych doświadczeń.
Empatia jest dziś ogromnym dobrem tyle, że dobrem deficytowym. Brak empatii w ludziach prowadzi do pogłębiania wielu problemów, eskalacji nierówności, depresji, braku zrozumienia i prowadzących do wielu tragicznych w skutkach sytuacji. Tym bardziej powinniśmy zastanowić się nad sobą i odpowiedzieć sobie na pytanie czy można być bardziej empatycznym, czy można zmienić coś na lepsze? Są różne metody, dzięki którym można uczyć się tej wrażliwości. Jedną z nich jest trening uważności i refleksyjności. Refleksyjność to moment uwagi i chwilowe odejście od własnej perspektywy w celu wyciągnięcia wniosków mających na celu ulepszenie własnego zachowania. Dlatego czasami pada stwierdzenie: „Pomyśl!” „Zastanów się nad sobą!” Wielu z nas niestety nie myśli o skutkach naszych zachowań. Skutkach, jakie dotykać będą drugiego człowieka. Wystarczyłoby chwilę pomyśleć, dojść do refleksji czy dana sytuacja jest dobra, ale nie tylko dobra dla mnie samego, ale również dla drugiej strony. Moment refleksji. Moment! Wiem. To jest trudne, bardzo trudne bo tak jak piszę wyżej nie każdy ma wypracowane takie cechy i dotychczas nie zastanawiał się ani chwili nad pewnymi decyzjami czy wypowiedzianymi słowami. Są jednak narzędzia pomagające nam pracować nad umiejętnością zatrzymania się na moment, skupieniu uwagi i refleksji. Chociażby medytacja, joga, ćwiczenie koncentracji lub też ćwiczenie umiejętności słuchania. Ważna sprawą jest również komunikacja i umiejętne wykorzystywanie słów, zdań, całej formuły rozmowy aby uzyskać oczekiwany, dobry efekt. Kluczem jednak do zwiększenia poziomu empatii wydaje mi się umiejętność panowania nad emocjami i umiejętność ich nazwania. Świadomość rozpoznawania i nazwania własnych emocji jest niezbędna do tego, by móc właściwie odczytać odczucia drugiej osoby. Tak myślę. Póki dobrze nie poznamy samych siebie nie będziemy w stanie poznać i zrozumieć innych. Fajnie, jeśli w pobliżu jest ktoś z kim można szczerze porozmawiać o tym co czujemy, opowiedzieć o swoich potrzebach i zreflektować swoje myśli z „obcym” spojrzeniem na sprawę. Pomoże nam to odpowiednio zdefiniować własne emocje.
Empatia to wrażliwość na drugiego człowieka, umiejętność nabrania dystansu do własnych przekonań oraz zdolność zauważenia odrębnego toku myślenia czy zachowania drugiej osoby. Zdolność odczytania jej emocji, wsparcie i zrozumienie będzie początkiem pozytywnych rozwiązań. W czasach ciągłej gonitwy za pieniędzmi i rozwojem technologicznym empatia jest na wagę złota, a jej coraz bardziej widoczny brak zaczyna zaburzać właściwy balans życiowy, balans emocjonalny ludzkości. Idziemy w złą stronę i czas to zmienić! Zacznijmy od siebie!
Pozdrawiam
Damian