W tym szalonym czasie, kiedy niczego nie jesteśmy pewni i planowanie jakiejkolwiek podróży wiąże się z dużym ryzykiem niepowodzenia pozostaje działać szybko, spontanicznie i przede wszystkim elastycznie. W tym roku już odwołałem lub zmieniłem datę wyjazdów więcej razy niż wcześniej w całym swoim dorosłym życiu. Staram się nie rezygnować ze swoich pomysłów lecz przesuwać je na późniejszy – mam nadzieję – spokojniejszy czas. Dwie strony mają wówczas korzyści. Ja – ponieważ mam poczucie, że temat nie przepadł na nie wiadomo kiedy lecz dojdzie do skutku z lekkim opóźnieniem natomiast z drugiej strony korzyści ma szeroko rozumiana branża turystyczna, która w tym złym okresie dla niej nie traci klienta bezpowrotnie, a jedynie podejmie go trochę później. Z tego roku na przyszły rok przesunąłem 3 dość fajne dla mnie wyjazdy stąd moje pragnienie przygody i poznawania świata zostało wystawione na srogą próbę. Ponieważ z natury jestem niecierpliwy to spontanicznie postanowiłem wykorzystać ostatnie jeszcze stosunkowo ciepłe dni i ruszyć samochodem na północ Włoch, dokładniej nad Jezioro Garda.
Nie miałem większego planu. Chciałem najzwyczajniej odpocząć. Zwiedzić jakieś nowe miejsca bez gonienia, bez pośpiechu, wyjść może w góry na jakiś malowniczy szlak, zjeść coś fajnego w miejscowych trattoriach i przede wszystkim posiedzieć na tarasie z książką w ręku lub po prostu pogapić się przed siebie bez celu wpatrując się w ogromną taflę jeziora. Ot, takie miałem plany. Nie chciałem planować nic „z góry” tylko dostosować się do pogody i chęci. Wykorzystując ciepło i słońce zwędrować trochę okolicy natomiast deszczową aurę zamienić na nagrodę dla duszy i umysłu, czyli przeczytać dobrą książkę przy małym piwku lub winie.
Skupiłem się na miejscach wcześniej nie widzianych i poniżej zwrócę uwagę na kilka miejsc, które mnie mile zaskoczyły, a nawet zauroczyły.
Jezioro Garda – w tle miasteczko Torbole
LAVENONE
Mała miejscowość w górach na zachód od Jeziora Gardy. W zasadzie to nie wiedziałem o jej istnieniu. Kto skupia się na tym jakie akurat miejscowości po drodze będzie się mijać? No chyba, że dana miejscowość jest „znana” z jakiegoś względu to staje się niejako celem podróży. Lavenone takim celem nie było, a stało się niespodzianie miłym zaskoczeniem w drodze do mojego pierwotnego celu czyli Jeziora d’Idro. Nie będę pisał nic głębszego o tym miejscu, bo pewnie można coś o nim wyczytać w Wikipedii. Powiem szczerze, że nic nie wiem o historii tego miasta, co w sobie kryje i jakie ma atrakcje natomiast jadąc samochodem i widząc na horyzoncie cudnie umiejscowioną osadę na tle pokrytych lasem gór od razu wiedziałem, że chcę tam się zatrzymać. Po prostu. Dla widoków. Dla tzw. klimatu, dla tych pustych, wąskich uliczek i czegoś co trudno nazwać. Zresztą niech poniższe zdjęcia mówią same za siebie.
Lavenone
Lavenone
Lavenone
LAGO D’IDRO
Bardzo malownicze alpejskie jezioro pochodzenia lodowcowego, które często pomijane jest z uwagi na sąsiedztwo wielkiego i słynnego Jeziora Garda. Jezioro Garda robi wrażenie pod każdym względem – wielkości, urozmaicenia linii brzegowej, możliwości i infrastruktury turystycznej. Jezioro Idro natomiast zachęci tych, którzy cenią sobie spokój, małą ilość turystów, swojski, włoski, niekomercyjny klimat. Zatrzymałem się w małej miejscowości Anfo na zachodnim brzegu i z termosem w ręku skierowałem się prosto nad taflę wody. Ahhh … czego chcieć więcej jak pysznie przygotowanej kawy z 5-cio gwiazdkowym widokiem : )) … tym razem na Lago d’Idro i otaczające je góry. Tutaj nie trzeba wiele myśleć. Tutaj trzeba zagłębić się w „stan alfa” i tylko patrzeć przed siebie. Moje podróżowanie ostatnio nie jest dość wnikliwe, ale opiera się na integracji z otoczeniem i czerpaniu dobrych chwil garściami. Filozoficznie może trochę … no ale cóż … każdego z nas cieszy coś innego, a ja po prostu szukam takich miejsc, które ładują mi baterie w obecnym, szalonym świecie. To mój sposób. Potrzebuję spokoju i taki spokój zyskuję z dala od tłoku i popularnych miejsc. Sami zobaczcie, czy warto znaleźć się w tym miejscu …
Lago d’Idro
Lago d’Idro
Lago d’Idro
LAGO D’ISEO / WYSPA MONTE ISOLA
Kolejne z jezior, o których nie słychać i których nie widać w folderach turystycznych. Lago d’Iseo przegrywa z popularnością wielkiej sąsiadki natomiast jest podobno mocno doceniane przez Włochów, którzy chcą omijać w sezonie wiecznie zatłoczoną i zakorkowaną Gardę. Oddalone o godzinę drogi od Peschiera del Garda – gdzie nocuję – jezioro jest na pewno bardzo ciekawym kierunkiem i miejscem do zgłębienia przynajmniej na kilka dni. Mając do dyspozycji okienko pogodowe zaledwie na kilka godzin skupiłem się na miejscowości Sulzano, z której to można się przedostać promem na sporej wielkości wyspę Monte Isola. Przykuła moją uwagę przeglądając mapę okolicy i od razu wiedziałem, że to będzie cel tej wycieczki. Duża wyspa wygląda jak jedna wielka piramidalna góra wyłaniająca się z tafli Jeziora Iseo z usianymi przy wodzie, wciśniętymi ciasno małymi miasteczkami. Urokliwa. Sieć promów pozwala na sprawne poruszanie się po jeziorze i w dość szybki sposób pozwala znaleźć się w całkiem innym, odległym miejscu dość sporego zbiornika. Samo przedostanie się z Sulzano do Peschiera Maraglio trwa zaledwie 10-15 minut. Na miejscu pozostaje oddać się zgłębianiu wyspy. Wiem, że muszę jeszcze wrócić w to miejsce ponieważ czasu starczyło tylko na cudny spacer południowym brzegiem do miejscowości Sensole i równie cudny powrót, sycąc swoje oczy krajobrazami i ciesząc się z każdej minuty spędzonej z żoną w tak romantycznym miejscu. Na pewno można wejść wyżej na wzgórze i podziwiać jeszcze lepsze widoki na jezioro wokół, ale to muszę sobie zostawić na kolejny raz … Będzie po co wracać : ))
Lago d’Iseo / Wyspa Monte Isola / miasteczko Peschiera Maraglio
Lago d’Iseo / Wyspa Monte Isola / miasteczko Peschiera Maraglio
Lago d’Iseo / widok z wyspy Monte Isola
PREGASINA
Będąc 5 lat temu nad jeziorem Garda i zwiedzając położony na północnym krańcu kurort Riva del Garda zaintrygowała mnie miejscowość położona wysoko na zachodnim zboczu, wysoko nad taflą wody. Nie pamiętałem jak się ona nazywa, ale wiedziałem, że kiedy przyjdzie następna okazja to muszę zawitać do tej „tajemniczej” osady. Pewnie dla wielu nie jest to żadne tajemnicze miejsce, jednak dla mnie zdecydowanie pozostało do odkrycia. Nazwa owej miejscowości to Pregasina.
Plan miałem taki, aby dostać się tam malowniczą drogą Ponale na piechotę. Droga ta – z tego co wyczytałem – szokuje widokami, a swoje usytuowanie na pionowym zboczu budzi dodatkową nutkę adrenaliny. Regularnie korzystają z niej rowerzyści i piechurzy, a dawniej była jedyną drogą łączącą Riva del Garda z doliną Ledro. Niestety kiedy dotarłem na początek szlaku z Riva del Garda okazało się, że droga została zamknięta z uwagi na prace remontowe. Ehhhhh. Co zrobić? Trzeba się ratować samochodem i dostać się do Pregasiny w ten sposób. Z Riva del Garda samochodem nie jest to daleko – około 14-15 km – z czego dobrych kilka kilometrów pokonuje się tunelami. Gdyby nie one Pregasina byłaby niemal odcięta od reszty świata.
Na wjeździe do miasteczka przy ostrym zakręcie zaprojektowano taras widokowy. Idealne miejsce na odpoczynek i podziwianie widoków. Panorama obłędna! Można tu siedzieć i patrzeć przed siebie bez końca. Jeśli chodzi o poruszanie się autem po Pregasinie to powiem szczerze, że jazda w tym miejscu nie należy do komfortowych dla osób mniej wprawionych. Szerokość jezdni w całej osadzie rzadko przekracza szerokość jednego pasa ruchu, a ewentualne nadjeżdżające pojazdy z przeciwka szukają małej zatoczki, aby można się było minąć. Centrum jest tak wąskie, że adrenalina podskakuje.
Miejsce jest bardzo spokojne, unikatowe, malownicze i na pewno zasługuje na odwiedzenie. Mam jednak wrażenie – moje indywidualne wrażenie – że większą frajdę, satysfakcję i komfort daje pokonanie całej „starej drogi” rowerem lub też piechotą – jeśli ktoś nie ma wystarczającej kondycji na pokonanie dość trudnego podjazdu na jednośladzie. Pregasina jest wówczas tzw. „wisienką na torcie” całego tego szlaku, całego wysiłku i emocji towarzyszących po drodze.
Zobaczcie jak piękne jest to miejsce.
Widok na Jezioro Garda z tarasu przed miasteczkiem Pregasina
Kościół w Pregasinie
Pregasina
LIMONE SUL GARDA
Zaintrygowała mnie nazwa no a jak już mnie coś zaciekawi to nie ma odwrotu : )). Limone sul Garda trzeba było odwiedzić. Już samo położenie miasteczka pod stromymi zboczami gór okalających północno-zachodnią część jeziora sprawia, że chce się tam zajrzeć. Miejsce jest urocze. Najpierw przybysza witają szeroki deptak i plaża, a później w samym centrum przyjemność daje zgubienie się w jego wąskich uliczkach. Wspomniane wąskie uliczki, klimatyczne restauracje, malownicza malutka przystań sprawiają, że czuć jak życie zwalnia tempa. Jakoś tak lepiej od razu. Dla mnie osobiście najfajniejszym miejscem była mała przystań otoczona kamienicami gdzie miałem nieopisaną przyjemność z siedzenia na przybrzeżnej ławeczce z kawałkiem wspaniałej, lekko chrupiącej pizzy z mozzarellą, bazylią i pomidorami. Rozkoszy podniebienia dopełniły zakupione w tymże miejscu lody. Takich pysznych lodów pistacjowych nie jadłem nigdy wcześniej. Na poparcie tego, że miejsce jest przyciągające świadczy fakt, że kilka dni później ponownie zawitaliśmy do Limone sul Garda, aby poczuć ten klimat raz jeszcze. Ponieważ za drugim razem byliśmy w sobotę, miasteczko było bardziej zatłoczone. W tym miejscu nie przeszkadzało mi to w żaden sposób, a zapełnione liczne restauracje i przesiadujący przed nimi goście dodawali temu miejscu atrakcyjności. Najwięcej czasu spędziłem ponownie na małym ryneczku, a może bardziej małej przystani gdzie kameralny urok niósł się w powietrzu, a ja siedząc na murku obserwowałem, słuchałem ludzi i zajadałem się znowu pysznymi lodami.
Deptak w Limone sul Garda
Piękne oznaczenia ulic w Limone sul Garda
Mała, klimatyczna przystań w Limone sul Garda
SIRMIONE
Sirmione jest wizytówką południowego brzegu Jeziora Garda. Centrum miasta leży na półwyspie i najpiękniejsza jego część, czyli Stare Miasto usytuowane jest na samym końcu tego wąskiego półwyspu. Jest to bardzo popularne miejsce, o czym świadczą niezliczone hotele i restauracje w całym mieście. Nieruchomości są tu drogie i zarezerwowane tylko dla najbogatszych. Starówka wraz z charakterystycznym zamkiem Scaligerich dają temu miejscu niepowtarzalny klimat. Już samo wejście na starówkę bramą zamkową przenosi nas w myślach o kilkaset lat wstecz. 5 lat temu byłem tu – podobało mi się – a swoją ponowną wizytę postanowiłem odbyć wieczorem. Widziałem miasto za dnia, a teraz chciałem poczuć klimat starówki po zmroku. Wspaniale oświetlony zamek, klimatycznie oświetlone wąskie uliczki, restauracje oraz trattorie pełne gości dopełniają magii tego miejsca. Do tego okalające starówkę ogrody nad brzegiem Gardy, które dają wytchnienia od gwarnych uliczek. Piękne miejsce! Obowiązkowy punkt na mapie zwiedzania.
Zamek i brama wjazdowa do starego miasta w Sirmione
Sirmione
Klimatyczna starówka w Sirmione
MALCESINE
Malownicze miasteczko na wschodnim brzegu jeziora. Miasto przyciąga wielu turystów z uwagi na wyciąg, który zabiera wagonikami chętnych na górę masywu górskiego Monte Baldo oferując bajeczne widoki na Gardę i okolice. Średniowieczne miasteczko kryje w sobie pozostałości zamku oraz przyległych starych zabudowań. Ponieważ miejsce jest bardzo popularne a całe centrum jest pięknie odnowione zachęca przybyszów do spacerów wśród wąskich uliczek czy skosztowania włoskiej kuchni w licznych tu restauracjach. Kiedyś była to mała rybacka wioska – o czym świadczą małe, urocze przystanie – natomiast obecnie z Malcesine odpływa wiele statków turystycznych. Widać również wielu rowerzystów, którzy korzystając z dobrodziejstw fajnych ścieżek rowerowych – często MTB – widzą w tym rejonie raj dla swojej pasji. Rower można również zabrać kolejką na Monte Baldo – na wysokość 1760 mnpm – i z tego miejsca szlakami MTB podążać w dół. Dla miłośników górskich rowerów musi to być piękna przygoda : ))
Popularność Malcesine skutkuje niestety większym tłokiem – nawet po sezonie – stąd trzeba nastawić się na gwar i przede wszystkim – jadąc tu autem – na szukanie miejsca do parkowania. Niby parkingów jest kilka, ale znalezienie wolnego miejsca nie jest wcale oczywiste. To, co zauważyłem w Malcesine, a nie było wcale tak proste do znalezienia w poznawanych wcześniej miasteczkach to ilość fajnych, klimatycznych, ogólnodostępnych restauracji bezpośrednio nad samym brzegiem jeziora. Nie wiem – może się mylę – ale w Malcesine miejsc na posiłek, deser czy choćby kawę z pięknym, romantycznym widokiem widziałem naprawdę sporo. Ot, takie spostrzeżenie : )) Fajnie zjeść coś pysznego, włoskiego w takim uroczym miejscu – szczególnie będąc w tym miejscu ze swoją ukochaną. Bezcenne wspomnienia.
Malcesine
Malcesine
Fragment ruin zamku w Malcesine
To była moja druga wizyta nad Gardą i pamiętam ostatni niedosyt kiedy wracając czułem jak wiele jeszcze nie zobaczyłem. Piękny region na mapie Włoch, który oferuje bardzo wiele atrakcji, możliwości uprawiania sportu, spędzania wolnego czasu, zwiedzania, kontaktu z przyrodą i zgłębiania historii. Tym razem nasyciłem się Gardą, nasyciłem się Włochami, miałem czas na spokojnie poczuć klimat odwiedzonych miejsc. Zrozumiałem też, że okolice te skrywają tyle “perełek” wartych zgłębienia, iż będzie trzeba wrócić tu jeszcze przynajmniej kilka razy. I fajnie! Już się cieszę na następną wizytę …
Nie odkładajcie marzeń na później!
Działajcie!
Trzymajcie się ciepło!